- Nie chce żadnego wieczoru kawalerskiego. Mam zamiar pójść spać i rano wylecieć do Granady - powiedziałem, wpatrując się w ich zszokowane twarze. - Zar też zostanie w domu.
- Zarita ci zakazała i dlatego nie chcesz mieć wieczoru z striptizerkami?! Oszalałeś, Villa! - oburzył się Gerard, którego poparł nasz przyjaciel, Alexis.
- Przestańcie na nią najeżdżać, dobrze? To moja narzeczona.
- Której nie lubimy - dodał z uśmiechem Alexis. - Spotkamy się w ''Loca'' o 20.
- Nie! - krzyknąłem, wstając z kanapy. - Nigdzie nie przyjdę.
- Zawsze możemy cię sprowadzić tam siłą - mruknął Gerard.
- Jadę do domu, bo muszę się przygotować. Do zobaczenia na ślubie! - pożegnałem się i wyszedłem z knajpki.
Pomykając swoim czarnym Audi po ulicach Barcelony rozmyślałem o Zaricie, kobiecie mojego życia. Uwielbiam jej uśmiech, głos, włosy i ciało, które jest niezwykle seksowne. Do dziś jestem zaskoczony, że taka kobieta zwróciła na mnie uwagę. Jestem bardzo nieśmiały, ale ona twierdzi, że dodaje mi to uroku.
Mam nadzieje, że nic nie stanie na drodze do naszego szczęścia, a tym bardziej głupi wieczór kawalerski. Zar bardzo nie lubi, kiedy robię coś wbrew jej woli. A mnie ten wypad też nie za bardzo by się spodobał.
Po co właściwie Villa miał zamiar się żenić? A skoro już musiał to czemu nie chciał wieczoru kawalerskiego? Siedziałem w mieszkaniu Alexisa, mojego najlepszego kumpla, i próbowaliśmy to ogarnąć.
- Co za down - skomentował Sanchez postawę naszego kolegi.
- No właśnie, ślub przeżywa się raz w życiu... Zazwyczaj. Dlaczego on nie chce tego wieczoru?
- Jak dla mnie to on nie powinien mieć nic do gadania.
Wydawało mi się, że David za bardzo ulegał swojej narzeczonej, Zaricie. Robił wszystko, czego chciała. Wyobrażałem sobie jak Villa siedzi z wywalonym językiem, macha ogonem i tylko odpowiada: " Dobrze, Zarita, co tylko chcesz ". Ale Alexis podsunął mi pewien pomysł.
- Może nie będzie miał - uśmiechnąłem się znacząco.
- Masz jakiś pomysł, mój drogi Pique?
Położyłem Alexisowi dłonie na ramionach i powiedziałem:
- Ty, ja, porywamy Davida. A potem już tylko dużo lasek, dużo alkoholu i dużo lasek.
Sanchez pokiwał głową z uznaniem.
Godzinę później jechaliśmy do klubu z Davidem w bagażniku. Kiedy po niego przyjechaliśmy w ogóle niczego się nie spodziewał, więc od razu wyszedł z nami do auta. Tam go obezwładniliśmy, zawiązaliśmy ręce i wrzuciliśmy na tyły. Zdążyłem jedynie jeszcze powiedzieć "sorry, stary".
- Będzie zły? - spytał Alexis.
- Zabije nas.
Zaśmialiśmy się i przybiliśmy sobie piątki.
David rzeczywiście chciał przejść do rękoczynów, kiedy już go wypuściliśmy. Jednak opanował się i rzucał po prostu w naszą stronę wszystkie sobie znane wyzwiska.
- Nienawidzę was! - krzyczał. - Co ja zrobiłem, że pokarano mnie takimi debilami?
Zachciało mi się śmiać, ale sytuacja wymagała powagi.
- Spokojnie, ogierze - zaoponowałem. - Po prostu się trochę zabawimy.
- Mówiłem, że nie chce żadnego wieczoru kawalerskiego!
Spojrzeliśmy tylko na siebie znacząco z Alexisem. Villa już się chyba poddał. Właściwie nie miał wyboru.
- Uwierz nam, chcesz, tylko jeszcze o tym nie wiesz - stwierdził mój przyjaciel.
Poklepałem Davida po twarzy i powiedziałem:
- Zabawimy się trochę, a rano jedziemy na samolot i wrócisz do swojej Zarity. Kiedyś nam za to podziękujesz.
Impreza rzeczywiście była przednia. Piliśmy, wspominaliśmy, nawet się trochę powydurnialiśmy tańcząc. Zazwyczaj najspokojniejszy David był królem parkietu. Czułem się jak w niebie. Miałem przy sobie przyjaciół, piękne dziewczyny i lał się alkohol.
Rano obudziłem się strasznie skacowany. Półleżałem w aucie Alexisa. Szukałem jakiejś wody jednak nie było tu nic takiego. Przy poszukiwaniach natknąłem się na mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz, było już grubo po dziewiątej. Zostawiłem telefon, jednak po chwili dotarło do mnie, co zobaczyłem. David jeszcze spał z tyłu, więc mogłem obudzić Alexisa i mogliśmy zwiać, zanim Villa się obudzi i dowie, co się stało. Jakby na zawołanie obudził się Sanchez. Zobaczył moją zdezorientowaną minę i spytał:
- Co jest?
- Dziewiąta - odpowiedziałem tępo.
Przyjaciel spojrzał na mnie jak na głupiego.
- No i co z tego?
- Lot był o siódmej.
Na twarzy Alexisa pojawiło się przerażenie. Ani on ani ja nie wiedzieliśmy, co zrobić.
- Że co proszę? - nagle usłyszałem głos Davida.
- Villa, spokojnie - powiedziałem, patrząc na przyjaciela.
- Spokojnie?! - ryknął, patrząc na nas wściekłym wzrokiem. - Mówiłem, że nie chce żadnego wieczoru kawalerskiego! Czy wy raz w życiu nie moglibyście mnie posłuchać?!
Odwróciłem od niego wzrok i spojrzałem przed siebie. David od zawsze wszystko za bardzo przeżywał. A odkąd związał się z Zaritą to juz w ogóle. Wszystko, co ona powiedziała było święte. Mogłem się założyć, że to ona mu się oświadczyła, bo on nie miałby do tego jaj.
- Wyluzuj, David - powiedział Gerard, opierając głowę na zagłówku. - Na pewno jest jeszcze jakiś inny lot.
- Tylko na ten były jeszcze miesca pacanie! Ona mnie zabije - jęknął, chowając twarz w dłoniach.
- Zara nic ci nie zrobi - rzuciłem z wesołym uśmiechem, wiedząc jaki to wywoła efekt.
- Zarita - wycedził David przez zęby, patrząc na mnie morderczym wzrokiem. - Zara to twój pies.
- No więc Zara, nic ci nie zrobi - powtórzyłem, by jeszcze bardziej go wkurzyć. No co? Nie lubiłem tej wrednej baby.
- Co masz na myśli, Alexis? - zapytał Gerard, który przysypiał jeszcze.
- Mam plan - odpowiedziałem, patrząc na niego w zadumie.
- Nie, nie chcę słyszeć o żadnym twoim pomyśle - zaoponował szybko Villa.
- Ranisz moje uczucia - odpowiedziałem, robiąc smutną minę i patrząc na niego w lusterku.
- Mam gdzieś twoje uczucia!
- Dobra, dobra. Pique, przesiadaj się - powiedziałem do przyjaciela, który nieco zdezorientowany wykonał kilka dziwnych ruchów i po chwili usiadł mi na kolanach. - Co ty robisz?
- Przesiadam się.
- Miałeś przejść na zewnątrz, geniuszu! Jak ja mam teraz usiąść na miejscu kierowcy?
- Trzeba było mówić od razu - powiedział, po czym wysiadł z samochodu, obszedł go dookoła i usiadł na swoim poprzednim miejscu.
Pokręciłem głową, patrząc na niego z niedowierzaniem. Czy ja naprawdę musiałem się kumplować z takim geniuszem?
- Całe życie z idiotami - wyjęczał Villa gdzieś z tylnego siedzenia.
Tutaj, chcąc, nie chcąc, musiałem przyznać mu rację.
- Chyba żartujesz!
- David, czy wyglądam jakbym żartował? - zapytałem z poważną miną, ustawiając swoją nawigację.
- Samochodem będziemy tam jechać wieki!
- Bella mówi, że za jedenaście godzin będziemy na miejscu - odpowiedziałem.
- Bella?! Nazwałeś swoją nawigację?
- Coś ci nie pasuje, David? - zapytałem, spinając się lekko. No co jak co, ale nie będzie mi obrażał mojej Belli!
Villa opadł na siedzenie i nie odezwał się ani słowem. Mnie to pasowało. Nie dość, że ratowałem mu dupę, to jeszcze coś mu się nie podobało.
- Mi sie podoba Bella - odezwał się szeptem Pique.
- Dzięki, Ger. Jesteś najlepszy.
- Rozumiesz? Jesteś nikim – wykrzyczał mi prosto w twarz.
- No, ale Santi! Wysłuchaj mnie kochanie – jęknęłam, kładąc dłoń na jego torsie. On od razu ją zrzucił i spojrzał na mnie pogardliwym wzrokiem.
- Przespałaś się z moim przyjacielem. Co chcesz mi jeszcze powiedzieć?! Nie mam zamiaru na ciebie patrzeć, ani cię słuchać! – krzyknął i podszedł do szafy. Zaczął wyrzucać na podłogę wszystkie moje ubrania.
- Santiago!
- Której części nie zrozumiałaś?! Nie chcę cię znać! Wypierdalaj z mojego życia! – Skierował się do przedpokoju i wziął kurtkę z wieszaka. – Gdy wrócę, ma cię tu już nie być – rzucił i wyszedł z mieszkania, pozostawiając mnie samą.
Tak po prostu mnie wyrzucił! Nie wie co traci. Jeszcze za mną prostak zatęskni.
Spakowałam swoje rzeczy do dużej torby i podręcznej torebki. Postanowiłam, że wrócę do Granady, do rodziców. Przecież muszą przyjąć swoją ukochaną i jedyną córeczkę. Powiem im, że to on mnie skrzywdził i bardzo cierpiałam. Przecież ich jedyne dziecko nie może być winne rozpadowi jego związku, prawda?
Wyszłam z mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi. Skierowałam się od razu na postój autobusów, a po drodze zahaczyłam o bankomat, bo nie miałam przy sobie żadnej gotówki. Położyłam swoje torby obok i stanęłam przy okienku z bankomatem. Włożyłam kartę, ale czytnik odmówił. Znów i to samo. Ponowiłam próby, ale nie próżno. Co?! Że nie mam pieniędzy?! Jak ja się teraz dostanę do Granady?! Przecież to jest szmat drogi! Ja obiecuję, że ja się jeszcze zemszczę za zablokowanie mojej karty!
Nabuzowana, wzięłam swoje bagaże i ruszyłam przed siebie. Złapię okazję i spokojnie dojadę do swojego celu. Tak, uda mi się. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych.
***
Cześć i czołem!
Pragniemy zaprezentować Wam szalone przygody naszych bohaterów. Mam nadzieję, że prolog przypadł Wam do gustu.
Rozdziały będą się pojawiały co tydzień.
Jeżeli ktoś chce być informowany o nowych notkach niech wpisze się do zakładki informowani. Tylko osoby, które wyrażą taką chęć będą informowani.
Do następnego!
aaa! jaram się tym opowiadaniem już! :))
OdpowiedzUsuńświetny prolog!
"Po co właściwie Villa miał zamiar się żenić? A skoro już musiał to czemu nie chciał wieczoru kawalerskiego? "
OdpowiedzUsuńHaha, nie wiem i też tego nie ogarniam, ale to wspaniale, że zawsze może liczyć na przyjaciół :D
Już czytając zapowiedź fabuły wiedziałam, że to opowiadanie mi się spodoba, ale ta dawka humoru, którą zaserwowałyście w pierwszym rozdziale rozwaliła mnie na łopatki i poprawiła humor już do końca dnia, dziękuję!
I cholercia, niezły charakterek z tej naszej głównej bohaterki, zawsze w opowiadaniach spotyka się skrzywdzone dziewczątka, a tu proszę! Me gusta!
Jeśli prolog był taki genialny, to ja już chcę resztę rozdziałów!
Dziękuję bardzo za informacje, wpisałam się oczywiście w odpowiedniej zakładce i będę czekać na nowości :)
Besos! :*
Całkowicie, absolutnie fantastyczny prolog.
OdpowiedzUsuńDavidek w tym swoim nieszczęściu jest taki słodki. :D Ale ma wspaniałych przyjaciół. Co z tego, że zrobili coś wbrew jego woli? liczy się gest, co nie? :D
Pique rozwalił system w tym samochodzie. I jeszcze
" - Mi sie podoba Bella - odezwał się szeptem Pique.
- Dzięki, Ger. Jesteś najlepszy. "
że jak? hahahaha, padłam :DD
Jedyna dziewczyna, a jaki charakter :D
Chcę już kolejną część!
Muszę powiedzieć wam dziewczyny, że odwaliłyście kawał dobrej roboty :DD
~Kamila :)
Zapowiada się interesująco! :) Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńświetny prolog :> Bella! :D jebłam :D Ale już uwielbiam to opowiadanie a nawet kocham <3 Informuj o NN:> Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJuż wielbię Gerarda i jego Bellę - to rozbroiło mnie najbardziej. Wieczór kawalerski wbrew woli przyszłego pana młodego nie skończył się najlepiej. A David? No cóż, jego kumple mieli trochę racji. Konsekwencje na pewno nie będą miłe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
rozwalił mnie tekst o psie Zarze i dziewczynie Zaricie. Hahah
OdpowiedzUsuńi Pique i jego Bella <3 Nie wierzę! :D:D
Świetnie, śwetnie, świetnie. Jak na tą chwilę piszę się na czytanie kolejnego rozdziału.
Rozumiem, że główna bohaterka złapie okazję w postaci 3 graczy Barcelony? Będzie wesoło.
Informuj
podoba mi się! pies Zara, niezłe :)
OdpowiedzUsuńzapowiada się naprawdę śmiesznie
mogłabyś mnie informować o nowościach na moim blogu?
http://amor--sin--fronteras.blogspot.com/
Mnie akurat do szczęścia Alexis wystarczył XD
OdpowiedzUsuńAle nie no, super, jaram się na maxa;d
zaczyna się fajnie, ale gubię się przy zmianach perspektyw xD
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość :)
zmiana perspektyw była tylko w prologu. później będzie jedna perspektywa na rozdział :)
UsuńPorwali Davida, mwhahahahahhahahahah no leże ze smiechu ;d No impreza musiała być przednia, ale David się spóźnił na samolot. O ludu ;d Nawigacja Bella? Znowu się śmieje! Roździał jest cudowny i bardzo zachęcający. No i śmieszny przede wszystkim. Można się nieźle ubawić :) Pozdrawiam. isa-london-story.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńJest Alexis, więc macie pewność, że jestem wasza. xD Już mi się podoba, ten pomysł z porwaniem Villi na wieczór kawalerski był po prostu świetny! No i może faktycznie chłopaki mają rację, że David jest troszeczkę uzależniony od swojej jeszcze narzeczonej, a wręcz siedzi pod jej pantoflem. Jestem ciekawa, co ona zrobi, kiedy Villa wróci w akompaniamencie swoich kolegów, samochodem i na dodatek spóźniony. xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. xxx [ htpp://rok-w-raju.blogspot.com ]
Leżę! Już kocham to opowiadanie ze względu na to, że piszecie o zawodnikach Barcy, że jest ukochany żartowniś Gerard i David, który jest jak wino - im starszy, tym lepszy. Świetnie oddajecie charakter tych 3 postaci ;). No i oczywiście nie mogę się doczekać, co będzie dalej. :)
OdpowiedzUsuńOd razu to opowiadanie przypadło mi do gustu ;) Uwielbiam takie ciekawe, pokręcone historię, które są napisane przez utalentowane, młode dziewczyny i przy których można się pośmiać. W dodatku obsada jest pierwsza klasa *.* Nic tylko czekać na rozwój akcji! Jestem ciekawa czy pan Villa zdąży na czas do ukochanej, a dziwna, wredna kobieta z końcówki dotrze do domu :D Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały i pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńKiedy pomyślę, co się może stać, kiedy ci trzej panowie o wybitnie wspaniałych cechach charakteru puszczą sie w taką szaloną wyprawę, i to jeszcze z pasażerem na gapę...Hahahahaha, moja wyobraźnia tego chyba nie ogarnie, ale może być bosko:) Już nie mogę się doczekać następnych części:) Świetny pomysł, bohaterowie i narracja:)
OdpowiedzUsuńBoski boski boski prolog. Zapowiada sie mega zabawnie i to mi sie podoba :) zniecierpliowscia czekam na to co wymyslicie dalej
OdpowiedzUsuńmnie się podoba, deklaruję się czytać ! a tak swoją drogą to ja sama bardzo chętnie przyłączyłabym się do chlopaków podczas uprowadzania davida ! i że na lot nie zdązyli, oj oby zdązyli na ślub... z resztą co ja gadam, że niby david miałby sie ożenić, jeszcze z jakąś wątpliwą wybranką !? chwała alexowi i gerardowi !
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetnie. Faceci w podróży i naddatek w postaci pasażera na gapę... Będzie się działo, czuję to w kościach :D
OdpowiedzUsuńInformuj o następnym rozdziale :)
Fiolka :)
oo :D ale się dzieję :D oj... on ich powinien zabić :D choć chyba, że uratują go ze ślubu z Zaritą :P
OdpowiedzUsuńZaczyna się świetnie :D Nawigacja Bella, Villa w bagażniku - hahahaha XD Informuj mnie o nowych, szczegóły na moim blogu ;) [meu-amooor.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńhahahah jakie dobre opowiadanie!:D
OdpowiedzUsuńi ta nawigacja Alexisa! <3
hahahah . świetne . już mi się podoba . < 33
OdpowiedzUsuńleżę i kwiczę :D
OdpowiedzUsuńPorwanie Villi było mistrzowskie :D
Co jak co, ale Villa ma zajebistych przyjaciół:D
Podoba mi się xD Ciekawa jestem, jak rozwinie się ich podróż ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDavid ma genialnych przyjaciół i obawiam się, że Zarita ma na niego za duży wpływ. Nie pojawiła się jeszcze w opowiadaniu, ale jak na razie jej nie lubię xD
OdpowiedzUsuńMam przeczucie, że panowie już niedługo będą mieli dodatkową pasażerkę :D
Pozdrawiam :)
wspaniały blog, zapraszam do mnie jestem nowa ;)
OdpowiedzUsuńhttp://zakochana-w-lewym-bez-pamieci.blogspot.com/
Wchodzę, widzę szablon i myślę... Villa - ok, przyzwyczaiłam się. Alexis - no niech będzie, zdzierżę. Pique!!! - O nie, tego już za wiele. Wszyscy, ale nie ten pajac, na którego widok scyzoryk otwiera mi się w kieszeni.
OdpowiedzUsuńAle nic... Przeglądam zakładki, widzę opis bloga.
No i podoba mi się, więc czytam! Hiszpańskie Kac Vegas :P (No prawie).
Informujcie.
Ciąg dalszy zapowiada się bardzo intrygująco;) Opowiadanie kojarzy mi się jak narazie z filmem Kac Vegas ,który bardzo lubię;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie,również opublikowałam dopiero prolog,ale może coś się Wam spodoba;D
http://you-can-fix-everything.blogspot.com/