Wiedziałem, że do ich pustych główeczek nadszedł pomysł, aby przygarnąć i przelecieć blondynkę, która wyglądała na pokrzywdzoną przez los. Lepiej będzie, jeśli zostawimy ją tutaj.
- Niby o czym? - zapytał Pique, ten który ze mną rozmawiał.
- O tym, aby ją zabrać ze sobą.
- Villa, jesteś wielki! Naprawdę. Nawet ja bym na to nie wpadł - odezwał się Alexis z szerokim uśmiechem na twarzy. - Znowu możesz być moim przyjacielem.
- Dzięki. Moje życie znowu nabrało kolorów - powiedziałem złośliwie i ruszyłem do przodu. - Dalej, bo mi się na ślub śpieszy!
- Ślub? Jaki ślub?! - odezwała się blondynka. - Kocham śluby, tylko szkoda, że właśnie rzucił mnie chłopak - dodała i zrobiła smutną minkę.
- Nasz przyjaciel postanowił ożenić się z psem - zaśmiał się Alexis, który po sekundzie zwijał się ze śmiechu. - NIE BIJ MNIE, TY NIE WYRUCHAŁA PAŁO!
- To ty nie obrażaj mojej Zarity. I nie jestem pałą!
- Zarity? Rzeczywiście, jak pies - roześmiała się blondynka. Na szczęście opanowałem się i nie uderzyłem jej, bo nie ruszam kobiet. A przydałoby się, bo miała niewyparzony jęzor. - Jestem Maya.
- Miło nam! - powiedzieli równocześnie Gerard i Alexis.
Oboje zmierzyli się wzrokiem i po chwili uśmiechnęli się do blondynki, która nie zwracała na nich uwagi.
- Naprawdę bardzo miło się rozmawia, ale my musimy iść na stację - powiedziałem, uśmiechając się lekko.
- Maya, mój aniele.. - wyszeptał Alex z diabelskim uśmiechem. - Gdzie się wybierasz?
- Do Granady.
- O, to się świetnie składa - odpowiedział, spoglądając w jej stronę. - My również. W moim samochodzie znajdzie się miejsce dla takiej kobiety, jak ty. Jedynie wyrzucimy Ville - dodał po chwili.
- To ostatnia rzecz jaką zrobimy! Nie bierzemy jej i ruszcie się, proszę.
Chciałem ruszyć do przodu, lecz Gerard i Alexis stali wpatrzeni w dziewczynę i nie chcieli odejść.
- Dobra, niech będzie - powiedziałem po chwili czekania.
Musiałem się zgodzić, bo inaczej ta dwójka by się nie ruszyła, a ja nie zdążyłbym na własny ślub. Zarita by mnie zabiła.
Po pół godzinie dotarliśmy wreszcie na stację, co mnie bardzo ucieszyło. Gerard poszedł załatwić benzynę, a ja z Alexem ruszyliśmy w stronę łazienek.
Kiedy wychodziłem z ubikacji usłyszałem głos Alexisa, który stał przed lustrem i poprawiał włosy.
- Nie martwcie się, tatuś zaraz doprowadzi was do porządku - powiedział, uśmiechając się szeroko.
- Dlaczego gadasz sam do siebie? - zapytałem, podchodząc do niego.
- Nie do siebie, tylko do włosów. To jest różnica - westchnął i przewrócił oczami. - Powinieneś je przeprosić.
- Nie będę przepraszał twoich włosów!
- Jeśli nie chcesz z nimi rozmawiać, to kup odżywkę. Powinny być zadowolone - powiedział i wyszedł z łazienki.
Stanąłem jak wryty przed lustrem i spojrzałem w nie. Czy ja naprawdę mam przeprosić włosy, czy to jakiś chory żart?
Wyszedłem na zewnątrz i podszedłem do Pique i blondynki, którzy na nas czekali. Nigdzie nie widziałem Alexisa, ale nawet mnie to ucieszyło. Jak najdalej od tego świra!
- David.. Maya właśnie mi opowiadała jak zerwał z nią chłopak. Nie wiem, jak można wyrzucić taką kobietę - westchnął i przygarnął ją do siebie. - Ma tyle do zaoferowania - dodał i spojrzał na jej piersi oraz pupę.
- Tak, na pewno - pokiwałem głową i chciałem wracać, ale Gerard mnie zatrzymał. - Co znowu?
- Zapomnieliśmy pieniędzy i nie mamy paliwa - powiedział, chowając się za dziewczynę. - Tylko nie krzycz.
- CO?! CHCESZ MI POWIEDZIEĆ, ŻE NIE WZIĘLIŚCIE PIENIĘDZY Z SAMOCHODU?!
- No tak, ale ty je masz, prawda?
- Zginiecie beze mnie - westchnąłem i skierowałem się w stronę sklepu, by zapłacić.
Kiedy wreszcie udało nam się kupić benzynę ruszyliśmy w drogę powrotną. Przypomniałem sobie, że Zarita na pewno się martwi i postanowiłem do niej zadzwonić.
- Cześć, Zar - przywitałem się, kiedy odebrała. - Kochanie, mam problem.
- Cześć, Kochanie. Co się stało? - zapytała z wyraźnym zaniepokojeniem w głosie. - Nie powinieneś być teraz w samolocie?
- Spóźniłem się na samolot i jadę z chłopakami samochodem. W nocy powinniśmy być już na miejscu - powiedziałem, mając nadzieje, że Zarita się nie wścieknie.
- CO?! David.. Jak mogłeś spóźnić się na samolot?
- No bo.. Bo Gerard i Alexis zrobili mi wieczór kawalerski.
- Patrz, zaraz się zsika ze strachu - usłyszałem śmiech Gerarda, który szedł za mną razem z Alexisem i Mayą. - Zaraz jej powie, że jak przyjedziemy, to może nas za to wykastrować. Facet bez jaj!
- Myślisz, że oni kiedyś.. No wiesz - powiedział Alex, ruszając charakterystycznie brwiami.
- Tak! - krzyknąłem do nich i po chwili dodałem do telefonu. - Przepraszam, naprawdę. Obiecuje, że już niedługo będziemy na miejscu, tylko nie bądź zła. Wiesz, że cię bardzo mocno kocham.
- Ja ciebie też, Misiu, ale umawialiśmy się, że dotrzesz trochę wcześniej. Czy twoi przyjaciele muszą za każdym razem coś zepsuć?
- To ostatni raz, Zarita.
- To pies, a nie kobieta! - krzyknął Alexis a pozostała dwójka głośno się roześmiała. - David, daruj sobie tą śmieszną rozmowę.
- Zostawcie mnie w spokoju! - warknąłem głośno. Zaczynałem mieć ich serdecznie dość. - Zar, jesteś tam jeszcze? Zarita? Kochanie? - zapytałem, jednak odpowiedziała mi tylko głucha cisza.
- Pies się wkurzył - powiedział Pique.
- Dzięki bardzo. Przez was pokłóciłem się z narzeczoną, spóźniam się na własny ślub i na dodatek muszę znosić wasze głupie komentarze.
- Nie martw się tą kłótnią. Psy zawsze wracają do swojego pana - odezwał się Alexis z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Alexis, jesteś..
- Daj spokój, David - powiedziała Maya, kładąc swoją rękę na moim ramieniu. - Jest zabawnie!
- Aż za bardzo - westchnąłem i oddaliłem się od nich trochę.
Jeśli chcą ciągle mi dokuczać, to niech to robią, ale niech zostawią moją Zaritę w spokoju.
***
Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale wczoraj miałam studniówkę.
Przepraszam też za ten syf na górze, bo to na pewno nie spełnia waszych oczekiwań.
Nie masz nas za co przepraszać, bo rozdział jest naprawdę udany. Przede wszystkim zabawny, a o to tutaj chodzi. Coś zaczynam powątpiewać, że David w tak doborowym towarzystwie dotrze na swój ślub, jeśli po drodze spotkają ich jeszcze jakieś niespodzianki, a przypuszczam, że i tak będzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
hahaha Alexis z rozdzialu na rozdzial zyskuje sympatie, jest taki nieogarniety:D a Pique i jego 'walory' , faceci:D
OdpowiedzUsuńświetny jest ten rozdział, haha. ale sie uczepili Zarity... chociaz faktycznie brzmi jak pies :PP
OdpowiedzUsuńi Alexis gadający do włosów? okeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej, rozumiem xD
Czekam na nowość ^^
Bardzo mi się podobał :d Jeszcze dodając czynnik w postaci studniówki, cóż, jest t arcydzieło :d Man nadzieję, że się dobrze bawiłam, sama mam za miesiąc xD
OdpowiedzUsuńTo z przepraszaniem włosów było genlane, szczerze się uśmiałam przy tym fragmencie :) Zastanawia mnie dlaczego oni jej nienawidzą xD
Czekam na kolejny :*
Swietny rozdzial :> no bo ta Zarita to brzmi jak pies :D a Dave to powinien troche wyluzowac bo osiwieje przed tym slubem . ale mam nadzieje ze jakos sie to wszystko ulozy. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOni są pocieszni, : D Choć w sumie na miejscu Davida to pourywałabym im głowy. Co nie zmienia faktu, że Zarita brzmi, jak pies, albo jakieś inne zwierze, haha.
OdpowiedzUsuńza krótko, foch xddddd
OdpowiedzUsuńnie no, jest git. trzymasz poziom z poprzedniego, podoba mi się bardzo ;d
Rozdział jest świetny, poprawił mi humor! David, nie bądź taki spięty. :D Widzę, że wszyscy kochają Zaritę xd. I to uwielbienie do swoich włosów.. Oj, Alexis. :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, pozdrawiam. :3
Biedny David, co on musi znosić. Motyw z gadaniem do włosów po prostu przedniej klasy, już dawno się tak nie śmiałam, choć akurat u Alexa to wolę inną część jego ciała - klatę:) Jeśli możesz, wspomnij o niej, choćby mimochodem, w następnych częściach, ok? Z góry dzięki:D
OdpowiedzUsuńI niecierpliwie czekam na rozdział, kiedy narratorem będzie Maya. Jej historia życia na pewno będzie ciekawa:)
PS. Jak się udała studniówka?:)
Studniówka była cudowna :) Wybawiłam się za wszystkie czasy :)
UsuńNie chciałabym być złośliwa, ale nie mogę się powstrzymać - a nie mówiłam?! :P
UsuńDziwię się Davidowi, że wciąż z nimi tam jest. Ja na jego miejscu wolałabym jechać stopem. Alexis i Gerard są nie do zniesienia, a teraz doszła do tego jeszcze ta dziewczyna. Coś mi się wydaje, że David nie będzie miło wspominać tej podróży.
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że w takim tempie David nie zdąży na ten ślub :D
OdpowiedzUsuńNie masz za co przepraszać, jest przezabawnie :D
OdpowiedzUsuń"Psy zawsze wracają do swojego pana" <333
Boże, zaczęłam się śmiać przy tym jak głupia :D
Życzę dużo weny, bo póki co jest genialnie :)
Pozdrawiam!
haha coś czuje że David długo z nimi nie wytrzyma :D
OdpowiedzUsuń